sobota, 15 listopada 2014

We are all stained with blood - cz.3

Piosenka do czytania :3 (w sumie może trochę zbyt szybka do lektury, ale i tak nie mogłam się powstrzymać od wstawienia jej tutaj :v) 


-To naprawdę konieczne? –spytała dziewczynka ze zmartwioną miną, siedząc na stosie skrzynek i wymachując lekko nogami.
-Przecież wiesz, jak jest –mówiąc to podniósł kolejne pudło, jednak gdy miał je już na wysokości kolan, niespodziewanie je upuścił, aż echo odbiło się od ścian olbrzymiego hangaru. Złapał się za czoło i cicho syknął.
-Coś się stało? –blondynka zeskoczyła i podeszła do niego.
-To pewnie przez wyczerpanie –postarał się wysłać jej pocieszający uśmiech, ale wyszedł z tego tylko krzywy grymas –nie za bardzo mam teraz czas na odpoczynek.
-Zbyt się przepracowujesz braciszku –westchnęła i objęła jego ramię –może na dziś już starczy?
-Jeszcze tylko napiszę raport i... –zachwiał się lekko i podtrzymał ściany, by nie stracić równowagi –albo… w sumie.
Dziewczynka uśmiechnęła się do niego promiennie i pociągnęła go do wyjścia –Skończysz później, potrzeba ci trochę wytchnienia.
Jej starszy brat westchnął i postanowił zaprzestać jakichkolwiek prób stawiania oporu. Powlókł się za nią niechętnie, gdy w oddali zobaczył postać zmierzającą w ich stronę.
-Lili, powiedz proszę, że mam przewidzenia –mruknął kąśliwie.
-Nie bądź już taki złośliwy –powiedziała naburmuszona i zaczęła ciągnąć go rękaw, gdyż ten zdążył już obrócić się i iść w drugą stronę.
-Czego on tu szuka... –przewrócił teatralnie oczami i stanął w miejscu z marsową miną.
Sylwetka zaczęła się przybliżać aż w końcu stanęła naprzeciw Szwajcarii trzymając dłonie w długim, znoszonym płaszczu.
-O, coś ty taki nieelegancki dzisiaj?
Gość spojrzał na niego naburmuszony i odprychnął:
-Przestań, nie mam nastroju na takie odzywki.
Vash poprawił beret i spojrzał się w bok.
-Zastanawiam się, dlaczego ciebie nie wzięli. Powinieneś być pierwszy na liście.
Przybysz zaśmiał się krótko i na jego twarzy wykwitł bliżej nieokreślony grymas.
-Chyba jednak trochę jest prawdy w powiedzeniu, że moim ludziom udało się przekonać świat o dwóch rzeczach: że Beethoven był Austriakiem, a Hitler Niemcem. Ciekawe prawda? Chyba ci z Organizacji też tak pomyśleli –powiedział kąśliwie.
-A co ty taki wygadany? Z dżentelmena w takiego pyskówkarza? Oj, staczasz się Rodryś. Nawet pieprzyk ci odpadł –pokręcił głową z politowaniem.
-Posłuchaj, nie przyszedłem tu z własnej woli. Szefostwo kazało mi dopilnować dostawy i robię to tylko i wyłącznie dla nich.
-Oh, jakiś ty dobroduszny.
Austria pociągnął go za koszulę, tak że ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów.
-Masz czy nie? –wysyczał.
-Tak, większość już jest w wagonach –powiedział odpychając go –ale amunicja pojedzie drugą turą.
-Żartujesz sobie? –odparł strzepując kurz z wygniecionego płaszcza –co mam zrobić z bronią bez amunicji? Walić po głowie?
-To już nie mój problem –zacisnął usta, po czym uniósł wzrok do góry –w sumie to znalazło by się trochę miejsca… ale wiesz –zaczął kręcić kółka stopą –to trochę będzie kosztować.
Roderich schował twarz w dłoniach –pieprzony materialista –wysyczał.

***

Feliks siedział  od kilku godzin w tym samym miejscu praktycznie bez ruchu. Odkąd przybył w to miejsce nie potrzebował żadnych bodźców, ani nie wyczuwał potrzeby robienia czegokolwiek. Mógłby trwać tak nieruchomo na zawsze, gdyby nie to, że wciąż potrzebował snu. Jedynie dzięki temu mniej więcej orientował się, jak długo już tu jest. Od pojawienia się tajemniczej kobiety minął przynajmniej miesiąc, a dzisiaj była jego kolej jej pilnowania. Przez ten cały czas była nieprzytomna, od czasu do czasu jedynie szamotała się bezwładnie na łóżku. To właśnie jej przypadł zaszczyt leżenia na pierwszym posłaniu przez nich stworzonych. W strefie było mnóstwo drzew, a oszlifowane kamienie może nie były dobrymi narzędziami, jednak przy takim ogromie wolnego czasu jakakolwiek praca pozwalała oderwać się od dręczących myśli. Udało im się także rozpalić ogień, co znacznie wszystko ułatwiało. Wykonali także prowizoryczne zadaszenie, któremu było bliżej do szałasu niż nawet do szopy, mimo tego byli bardzo dumni z wykonanej pracy. Mimo pierwszego złego wrażenia, gdy poznał tych wszystkich ludzi bliżej, przekonał się, że wszyscy wspierają siebie nawzajem i nawet ten dziwoląg Feliciano stał się znośny.
Tak naprawdę to nie wiedział, jak mają sens te warty przy Agriope. Nawet nie pamiętał kto wpadł na ten pomysł, jednak to zajęcie różniło się od siedzenia kilkadziesiąt metrów dalej gdzieś przy jakimś drzewie jedynie tym, że trzeba było pilnować, by nie zrobiła sobie krzywdy podczas tych swoich konwulsji. Nic innego nie można było zrobić.
Jakby na wspomnienie tych wydarzeń, jej kościste palce poruszyły się, co zwiastowało rychły początek ataku. Feliks wstał przygotowany do przytrzymania jej ramion, jednak zamiast zacząć się wierzgać, gwałtownie zaczerpnęła powietrza i otworzyła oczy.
Blondyna kompletnie zamurowało. Wiedział, że powinien zawołać resztę, jednak nie był wydobyć z siebie ani słowa. Jej ciemnoniebieskie oczy kontrastujące z jej bladą skórą wpatrywały się w niego nieruchomo.

-Polska... –wyszeptała.

-Co powiedziałaś? –otrząsnął się.
Kobieta otworzyła usta i jedynie lekko pokręciła głową. Nie była już radosna jak ostatnio.
-Nieważne, jeszcze nie teraz –nim wypowiedziała te słowa, poniosła się do pozycji siedzącej.
-Czemu tak długo byłaś nieprzytomna? Jesteś chora? –to było pierwsze pytanie, jakie mu przyszło do głowy.
Agriope zmarszczyła brwi i lekko kiwnęła głową.
-Chyba tak. Można to tak nazwać. Kiedy byłam nieprzytomna moje siły mogły choć trochę powrócić. Ostatni czas jest najgorszym okresem w moim życiu.
-Ostatni czas…? –powiedział powoli –to znaczy, że pamiętasz coś przed tym, jak cię tu uwięzili?
Agriope przewiesiła bose stopy przez ramę prowizorycznego łóżka i spojrzała na nie.
-Nie zostałam tu uwięziona. To dzięki mnie to miejsce zostało stworzone.


***
-To przecież niemożliwe! –krzyknęła Węgry z całych sił.  Wszyscy pozostali zebrani w sali patrzyli na nią z szeroko otwartymi oczyma. Nikt nie przypominał sobie, by kiedykolwiek poziom decybeli był tu aż tak wysoki. Belgia wstał z krzesła i objęła ją ramieniem, jednak ta jedynie ją odepchnęła i patrzyła się na pozostałe państwa z gniewem w oczach.
-I co? Zamierzacie tak czekać aż przyjdzie wasza kolej? –powiedziała donośnym głosem –Mogliśmy tego uniknąć! Przecież…
-Ej! –niski, ale stanowczy głos przerwał jej wypowiedź –rozumiem, że byłaś blisko z Czechosłowacją, ale to nie powód by teraz robić wszystkim wyrzuty –powiedział spokojnie Holandia, zaciągając się papierosem –Nikt z nas nie ma pojęcia jak to się stało, ale wypraszam sobie, jakobyśmy nic z tym nie robili. Każdy z nas ściąga masę sprzętu od Szwajcarii, by chronić swoich granic. A to, że Czechosłowacji nie było na to stać... –rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem –to już nie nasza wina.
Węgry cała poczerwieniała na twarzy i już nastawiała się do wymierzenia mu prawego sierpowego, jednak tym razem Belgia przytrzymała ją już bardziej stanowczo.
-Jakimś  cudem ta chorda „wyzwolonych” europejczyków znalazła sposób na unicestwienie personifikacji w tradycyjny sposób – krótkowłosa blondynka powiedziała spokojnym głosem –na razie nie możemy robić nic więcej jak się bronić. Jesteśmy zbyt słabi na cokolwiek innego. Bezpaństwowcy zajmują już ponad połowę kontynentu, gdybyśmy… –nie dokończyła, gdyż zatoczyła się i upadłaby na ziemię, jednak Węgry w ostatniej ją przytrzymała –właśnie o tym mówię –mruknęła z przekąsem –ostatnio każdego z nas trapi choroba ze względu na stan naszych krajów po ostatniej wojnie, a teraz dodatkowo jesteśmy wplątani w nową…
-Czekajcie, musimy sobie coś wyjaśnić –do rozmowy włączył się Hiszpania –Czechosłowacja nie została zabrana przez tych z Organizacji, tylko tak najzwyklej w świecie… zabita. Jakby była jakiś cholernym człowiekiem! Przecież jej państwo nadal istnieje! Personifikacja nie może tak po prostu umrzeć... –Antonio załamał się lekko głos.
-No przynajmniej do tej pory tak było –Holandia odpalił kolejnego papierosa –a najgorsze jest to, że jej obywatele przerzucili się na ich stronę. Kompletnie wyprali im mózgi. Muszą walczyć przeciw złym personifikacjom, bezdusznym ciemiężcom swoich narodów.
                                                                                     
***
Wracała zła, zirytowania , przemarznięta. Żałowała, że w ogóle poszła na to spotkanie. W rezultacie nic nie ustalili, a dodatkowo zdążyli się jeszcze pokłócić. Nie tak wyobrażała pierwszą konferencję od czasów ostatniej wojny… według Organizacji, gdy pierwszy raz przedstawiała swój projekt izolowania personifikacji, miały przecież nastać pokojowe czasy, be żadnych konfliktów… prawdziwa utopia! Węgry prychnęła. Że też głowy większości państw dali się omamić takim zapewnieniom. Bez kiwnięcia palcem pozwolili na ich zabranie. Zaczęli od tych najbardziej związanych z ostatnim konfliktem... Dopiero jak coś zaczęło iść nie tak poszli po rozum do głowy. Ale niestety było już za późno. Na świecie zapanował totalny chaos, a sprawcy całego zamieszania cudownie się ulotnili. A minęło zaledwie pół roku od wojny… Gdyby chociaż powiedzieli gdzie trzymane są te personifikacje, można by było zorganizować jakieś ich odbicie, cokolwiek, ale aktualnie byli zupełnie bezsilni. Dodatkowo jest bardzo prawdopodobne, że minie niewiele czasu jak ludzie „wyzwolonej Europy” wejdą do jej kraju. Jakim sposobem oni w ogóle zamordowali Czechosłowację?
Przekroczyła próg swojego domu z tym pytaniem w głowie. Zapaliła światło i opadła wycieńczona na sofę. Jej również od dłuższego czasu  doskwierała migrena i zawroty głowy.
Dopiero gdy wstała, by pójść po szklankę wody, zauważyła, że nie jest sama w domu.
W rogu pokoju, przy otwartym oknie, na fotelu siedział mężczyzna, w ciemnym płaszczu z kapturem zarzuconym na głowę.
Momentalnie przez głowę przeszło tysiące myśli. Kim on jest? Co on tu robi? Czy przyszedł ją zabić?
W następnej chwili poryw wiatru zrzucił przybyszowi nakrycie głowy.
Rysy twarzy.
Włosy.
Znajomy błysk w oku.
Nie mogła go pomylić z nikim innym.

-P-polsko! –wydobył się z niej donośny pisk.
Postać powoli wstała i spojrzała się prosto na nią.

-Proszę, mów mi Feliks.

Kolejny raz długaśna przerwa  (╥_╥) </3
Uwaga: użyłam do Czechosłowacji  formy żeńskiej, gdyż po 1. Brzmi lepiej xD po 2. Wzorowałam się na tej grafice http://www.zerochan.net/668143#full , która jest według mnie najlepszą wersją naszych południowych sąsiadów. Jako  iż w Czechosłowacji ważniejszą role pełniły Czechy, uznałam, że nasza Czeszka będzie dobrą personifikacją, a jej brat (mąż? Kto wie) był jakby częścią składową (coś jak Ludwig i lego landy).