Cześć i czołem! Jak w tytule – to już ostatni rozdział tego
ficka i przyznaję, że z tą częścią miałam największy kłopot :’D (szczerze nie
jestem z niego dostatecznie zadowolona, akcja toczy się zdecydowanie za szybko,
wiem... eh.)
Ale jakoś się udało! Wprawne oko może zauważyć trochę
niekonsekwencji pomiędzy różnymi stwierdzeniami, które były wcześniej
wspominane, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone |"D
Rozdzialik dość krótki i można go w sumie potraktować jako
epilog...
Info nr 2. Cóż. Kiedyś nastąpić to musiało. I następuje
właśnie dziś. To prawdopodobnie moja ostatnia notka na tym blogu. Z bardzo
prozaicznych powodów: pomysły i czas (a raczej ich brak).
Fanficki, które miałam w planach przed założeniem tego bloga
już napisałam (nie było tego dużo, gdyż połowa z nich i tak utknęła na etapie
„to byłaby fajna historia, ale nie jestem w stanie tego opisać”, no ale jakaś
część się udała C: ). Może jak moja głowa znów wypełni się weną to powrócę do
niego, choć to bardzo wątpliwe, gdyż muszę przyznać, że mój zapał do Hetalii i
aktywność w fandomie zmniejszyła się ostatnio drastycznie. W sumie tak trochę
bez wyraźnego powodu, po prostu zaczęłam się interesować masą innych rzeczy i
dla Hetalii już nie mam czasu :c Ale sentyment pozostanie na zawsze.
To było naprawdę fajne doświadczenie, jeszcze raz dziękujęęę
wszystkim, którzy to czytali
(AKANE jesteś najukochańszą osobą pod słońcem <3!).
-I jak tam molu książkowy?
Cała wiedza dostępna ludzkości nauczona? –zaczęła rozmowę Węgry stawiając przed
nim filiżankę herbaty i tackę ciasteczek. Feliks niechętnie oderwał się od
książki i wziął łyk i kilka kęsów po czym ponownie wrócił do lektury.
-Prawie –odparł wciąż nie
odrywając wzroku od tomiszcza –czuję się jakbym czytał jakąś powieść napisaną
przez gościa na prochach –uniósł brwi –serio to jest książka historyczna?
–spytał.
Elizabeta kiwnęła głową
zdziwiona –coś nie tak?
-Coś? Wszystko! Jak można
pozwolić jednemu facetowi, żeby zawładnął Europą? Jak można dać się tak omamić?
Wystarczyłaby kulka w łeb i po problemie.
-Mówisz o Napoleonie czy
Hitlerze?
-Tak ogólnie –oparł
pochłaniając kolejne ciastko.
-Jutro rano będziemy
przybijać do portu. Lepiej się wyśpij –westchnęła –w sumie to po to czytasz? I
tak jak odzyskasz pamięć, to będziesz to wszystko pamiętał.
-Wyspać się? W takich
warunkach się nie da! Te kajuty są zapchlone, zawszone i Bóg wie co jeszcze!
–wykrzywił się z obrzydzeniem ignorując jej pytanie.
-O, a co to za błyskotka?
–spojrzała na mały medalionik na rzemyku o bliżej nieokreślonym kształcie,
który wisiał na jego szyi.
-To? –ujął go w dłonie
–dostałem od Europy. Na szczęście –teraz jednak on spojrzał na nią podejrzliwym
wzrokiem – a tak w ogóle to skąd ty wytrzasnęłaś to? –wskazał na stół –nie
możesz się chyba normalnie kontaktować z ludźmi, nie?
Brunetka uśmiechnęła się
tajemniczo.
-Cóż, nikt nie zauważy, jak
im zniknie jakieś opakowanie z kuchni –wyszczerzyła się.
-Od kiedy ty się stałaś
takim złodziejaszkiem?
-Lepiej dla ciebie, żebyś
nie wiedział, Pols…Feliksie –przygryzła wargę.
-Nie martw się, możesz już
się do mnie zwracać per Polsko –uśmiechnął się do niej –zaczynam się
przyzwyczajać, że jestem wybrykiem natury.
***
Dochodziło już południe, a
oni wciąż błąkali się po uliczkach Nowego Jorku. Nawet tutaj było widać ślady
zamieszek.
-Jesteś pewien, że wiesz
gdzie idziemy? –spytała sceptycznie Węgry.
-Oczywiście. Starożytne
bóstwo, które okazało personifikacją kontynentu w kilka minut naszkicowało mi
mapkę na skrawku papieru, praktycznie nie tłumacząc ani słowem. Oczywiście, że
wiem, gdzie idę.
-A tak serio?
-To się zgubiliśmy.
Brunetka westchnęła –daj mi
tą kartkę –mruknęła i niemal wyrwała mu ją z ręki. Chwilę obracała ją
dookoła. A potem przystanęła i spojrzała znużona na Feliksa.
-Co jest? –spytał niepewny.
Elizabeta zgniotła kartkę i
podeptała ją obcasem.
-No bo po co mi od razu to
pokazywać, no po co –mruczała pod nosem –jak byk pisało, że to ESB tłumoku.
-Czyli? –podrapał się po
głowie -Wiesz, nie znam się na tym.
Przewróciła oczami.
-Jedziemy do Empire State
Building. A dokładnie do jego podziemi –uśmiechnęła się.
***
Prześlizgnięcie się okazało
się wyjątkowo łatwe. Budynku chroniło kilku strażników, jednak i oni nie byli
przeszkodą, gdyż wszyscy zebrani byli dookoła starego radia słuchając
najświeższych wiadomości. Pewnie znowu ktoś kogoś zaatakował.
-Nie wierzę, że takie coś
stoi niestrzeżone –wyszeptał Feliks przemykając się korytarzami.
-Nie mają w tym żadnego
celu. I tak większość wolałaby was wypuścić, ale nikt nie chce się przyznać do
błędu. Największe szychy odpowiedzialne za ten bałagan już dawno się zmyły. Ludzka
pycha nie zna granic –prychnęła –a poza tym nie pamiętasz już? Wejście ludzi do
środka tego czegoś jest fizycznie niemożliwe, a jeśli jakaś personifikacja tam
wejdzie… lepiej dla nich –wzruszyła ramionami.
-Najpierw musimy znaleźć
jakieś urządzenie blokujące naszą prawdziwą naturę. Europa powiedziała, że
wystarczy je zniszczyć, a nasza osobowość powróci. Dopiero potem do nich
pójdziemy.
-Nie lepiej ich najpierw
uwolnić?
Feliks zmrużył brwi, ale
nie odpowiedział.
Wreszcie w oddali zauważyli
niewyraźną poświatę. Węgry wyjęła zza kamizelki mały rewolwer i podała go
blondynowi. Ten uniósł brwi, ale nie protestował.
Ostrożnie zajrzeli do
pokoju. Niemal połowę pomieszczenia zajmowała ogromna szafa z niezliczoną
ilością kabelków i diód. Obok przy biurku siedział starszy mężczyzna i
zawzięcie coś notował. Dopiero po chwili zauważył gości. Wstał zaskoczony i
poprawił okulary.
-Wyłącz tą maszynę. Teraz.
–rozkazał ozięble Feliks celując w niego rewolwerem.
Naukowiec zaczął powoli
cofać się pod ścianę.
-Opuście ten teren,
natychmiast! Ochroniarze już tu biegną!
Wystrzał. Kula odbiła się
rykoszetem od sufitu i zbiła żarówkę w lampce.
Staruszek skulił się.
Węgry wzdrygnęła.
-Kim jesteście? –spytał
podchodząc do szafy.
Feliks zamyślił się i
uśmiechnął się lekko.
-Kimś kto właśnie ratuje ci
tyłek.
***
-Polsko! Polsko! Obudź się!
–czuł jak ktoś mocno nim potrząsa.
-Tak? –wymruczał
półprzytomnie. Mocny uścisk.
-Straciłeś przytomność!
–Ah, to Węgry! Zaraz, Węgry?
Otworzył oczy. Był oparty o
ścianę. W kącie naprzeciwko, obejmując kolana dłońmi, siedział przerażony
staruszek.
Ale tuż przed swoją twarzą
widział Węgry.
Znał ją. Pamiętał!
-Udało się! –w brew jego
woli z jego gardła wydobył się okrzyk radości.
-Już po wszystkim, po
wszystkim! –zawtórowała mu brunetka.
Na te słowa natychmiast
spoważniał.
-Jeszcze nie. Musimy iść do
reszty.
-Oh, to będzie pikuś!
Możemy świętować zwycięstwo! –jej uśmiech był szeroki od ucha do ucha.
Polska jednak już się nie
uśmiechał. Musiał wziąć się w garść. Westchnął ciężko i z jej pomocą wstał.
Ruszyli dalej.
-Ale dziwne uczucie. Czuje
się jakbym był bombardowany informacjami –mruknął w locie.
-Nie dziwię ci się, ale nie
martw się, będziemy mięli dużo czasu na rozmowy! –odparła radośnie skręcając w
bok –wyciągnęłam od tego gościa jak tam dojść i nawet dał mi klucze –pomachała
przed nim błyskotkami –Mięczak.
Kącik jego ust uniósł się
do góry, jednak na ponów jego mina zmizerniała, gdy wreszcie stanęli przed
odpowiednimi drzwiami.
-To na pewno tutaj? Nie
wygląda to jakoś specjalnie –skrzyżował ręce.
-Też się dziwię w sumie
–wzruszyła ramionami –Nie spodziewałam się, że tak gładko nam pójdzie. Ale
najważniejsze, że jesteśmy!
-Tak, chyba tak –uniósł
brwi. Zaczęli badać drzwi.
-Hej, ale tu nie ma miejsca
na klucz –stwierdziła oczywistość brunetka.
Polska podrapał się po
brodzie i zaczął badać zagłębienia w ścianie.
A potem palnął się w głowę.
-Jak mogłem zapomnieć!
–niemal wykrzyczał i zdjął medalionik –będzie pasował idealnie.
W oczach Węgier znów
pojawiły się iskierki podekscytowania.
-Zakończmy to wreszcie
–powiedziała.
-Tak, zakończmy –przycisnął
rzemyk do wgłębienia –zakończyć. Odpowiednie słowo –mruknął pod nosem.
Momentalnie oślepiło ich
jasne światło strefy.
Nie zauważyli nawet kiedy
znaleźli się w jej wnętrzu. Wylądowali przy murze, a za nimi były otwarte
wrota, które wepchnęły ich do środka.
A wokoło nich osiem
wyczekujących państw, które również odzyskały swoje wspomnienia.
Jedynie Agriope stała z
tyłu.
Przygnębiona.
Czyli jeszcze nic nie
wiedzą, pomyślał, patrząc na ich twarze rozbitków, którzy po wielu latach
oczekiwań, wreszcie zobaczyli statek na morzu.
Weź się w garść.
Czy jestem zdrajcą?
-Przepraszam, ale nie mogę
was wypuścić –powiedział nienaturalnym głosem wypranym z emocji. Węgry
spojrzała na niego z niedowierzaniem. Tak jak wszyscy.
***
-O czym ty mówisz? –odparł
ktoś z zebranych –już przecież po wszystkim.
-Teraz już wszystko
zrozumiałem –unikał ich wzroku –gdy płynąłem statkiem miałem wiele czasu na
rozmyślania i poznałem wiele okropnych szczegółów z naszej historii. To
nie może się tak zakończyć. Personifikacje wrócą i co wtedy? –medalionem wyczuł
zagłębienie i wrota ponownie się zamknęły –będąc szczery to moim celem nie
było wyciągnięcie was stąd. Tuż przed opuszczeniem strefy jeszcze ostatni raz
rozmawiałem z Agriope –mówił sucho nie patrząc się w ich stronę -Moim zadaniem
było tylko przywrócenie nam statusu personifikacji. Wtedy jeszcze nie
wiedziałem kim ona jest i nie chciałem zgadzać się z jej planem, jednak podczas
swojej podróży uświadomiłem sobie, że ona –Europa- ma rację. Powrót do
normalności niczego nie rozwiąże –odetchnął –jej plan jest inny.
Wszyscy patrzyli na niego
nic nie rozumiejąc. Polska przerwał i patrzył się na nich chłodnym wzrokiem,
zaciskając usta.
-To prawda –zaczęła Europa
–od początku nie miałam zamiaru was wypuszczać. Mimo iż chwilowo nastanie
pokój, to i tak kiedyś znów wybuchnie wojna. A ta, poprzez rozwój nowoczesnej
broni może być już ostatnią. Cała ludzkość może zostać unicestwiona. Nie mogę
na to pozwolić.
-Co zamierzasz zrobić?
–wyrwał się Ameryka.
Europa spuściła głowę pełna
poczucia winy -Jest jeszcze inna możliwość. Jestem waszą matką, matką
większości krajów. Zanim do was przyszłam, porozmawiałam z Azją i innymi… I
mimo tego, że wcześniej nie przyjmowaliśmy tego do świadomości, tak naprawdę
został tylko jeden sposób. Musicie zniknąć. Na zawsze. I nie tylko wy.
Wszystkie kraje.
-Jak śmiesz! –natychmiast
wykrzyczała Węgry, a chór głosów jej zawtórował –nie masz prawa nam tego robić.
Niczego tym nie osiągniesz, ludzie znów stracą te wszystkie wartości. Znów
zapanuje chaos! –wyglądała jakby chciała ją uderzyć z wściekłości. I pewnie by
to zrobiła, gdyby Polska jej nie powstrzymał. Złapał ją za ramiona i przytrzymał.
-Uspokój się! –powiedział
patrząc się jej głęboko w oczy –To się musi stać. Taka jest kolej rzeczy. Tak
jak ludzie przemijają, teraz nastał czas na nas –zwrócił się teraz w stronę
reszty- Europa nie tylko nas unicestwi, ale sprawi, że nasze dusze przeleją się
na naszych obywateli. Będą tacy jak kiedyś, jednak nie będą już mięli czegoś,
co ich będzie prowadziło do walki, zachęcało do tych wszystkich okropieństw
–ściszył głos –tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Zebrani ucichli. Nikt nie
szeptał między sobą. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Powoli dochodził do nich
sens tych słów.
-Uwierzcie mi, że zawsze
chciałam dla was jak najlepiej –powiedziała Europa ze łzami w oczach –jesteście
moimi dziećmi, dbałam o was jak mogłam, nawet gdy tego nie dostrzegaliście.
Nikt nie zna was dłużej niż ja.
Zapadła cisza.
-Oni mają rację –niemal
wyszeptał Japonia. - Tą wojną przekroczyliśmy nieprzekraczalną granicę. Tego
nie można nam wybaczyć –uśmiechnął się –wreszcie będzie trochę spokoju.
-Wstyd mi za siebie. Jak
mogłem być tak głupi? –nieoczekiwanie wypowiedział się Niemcy.
Wszyscy na niego spojrzeli,
nie spodziewali się od niego takiego wyznania.
-Jak ja mogłem cię
popierać, co? –spytał Włochy. Nie było jednak w jego głosie słychać żalu lub
złości. Jego ton był raczej żartobliwy.
-A co się z nami stanie… no
wiesz, jak znikniemy? Będzie takie puff i tyle? –mruknął sceptycznie Anglia
imitując magiczny ruch różdżką.
-Nie mam pojęcia, nigdy
tego nie robiłam –odparła szczerze Europa.
Wszyscy spojrzeli na nią
krytycznie.
-Mon Dieu! Bądźcie mężczyznami i stawcie temu
czoła –odezwał się z jakiegoś powodu rozbawiony Francja.
Polska puścił Węgry. Już nie była zła, jednak jej
twarz była teraz pełna smutku.
-Czyli to koniec? –spytała cicho.
-Tak, chyba tak –odparł jej
patrząc prosto w jej oczy.
-Nigdy nie myślałam o
śmierci. Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy nieśmiertelni.
-Cóż za ironia, co nie? Tym
razem to my znikniemy, a nie nasze państwa.
Oboje uśmiechnęli się.
Feliks złapał ją za rękę, obrócił się i kiwnął głową do Europy.
-Dziękuję –powiedziała z
głębi swojego serca i zrobiła to, co do niej należało.
EPILOG
Mogłoby się wydawać, że
wszystko wróciło do normy.
Pewnego ranka coś się
zmieniło.
Zdarzył się cud.
Wszyscy ludzie na świecie
zdali sobie sprawę, jak bezsensowna jest wojna.
Przestali atakować innych,
wrócili do swoich domów, zaczęli prowadzić normalne życie, wciąż nie mogąc
uwierzyć w ostatnie wydarzenia.
Jednak mimo tego, każdy z
nich był dumny ze swojego kraju.
I wiedział, że tamte czyny
nie były bezsensowne.
Wszyscy uznali za sukces
międzynarodowy program izolacji personifikacji.
Nikt nie dochodził
szczegółów. Nikogo je nie obchodziły.
Jednak tamtego ranka
zmieniło się coś jeszcze.
W różnych zakątkach globu,
na świat przyszło kilkaset niezwykłych dzieci, które nie miały pojęcia o swojej
niezwykłości.
Nie miały pojęcia, że
wreszcie dostają prawdziwe życie, jakiego zawsze pragnęły.
Jakie zawsze im się
należało.
Wha.?.what...what...wWHAT?! :OOOOOOOO..!! Nie ma mnie chwilę i dowiaduję się o czymś takim? Fenice, mam nadzieje, że znajdziesz ten czas i wenę, bo nie spodziewałam się czegoś takiego kompletnie :/
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, dlatego czekam na inne twoje prace z niecierpliwością :(
Nie zapomnij tylko o tym blogu! A jeśli założysz inny z zupełnie inną tematyką proszę o informacje !
Tak właściwie właśnie doszłam do wniosku, że twój sposób pisania jest bardzo podobny do książki(nie pamiętam autora xd ) ale tytuł brzmi tak - Maximum Ride - POLECAM tę książkę, jeśli jej nie czytałaś to mega polecam! Poważnie osobiście ją kocham i myślę, że to super lektura na wolny czas xd
( sorki za stek powtórzeń, czytając swój komentarz myślałam, że padnę ale nie mam siły, żeby poprawiać xd ) Przekaz jest? Jest :D
Pozdrawiam ! I również Dziękuję ;)
Jeśli jeszcze kiedyś wrócę do blogowania to z pewnością Ciebie poinformuję C: A książka wygląda ciekawie, na pewno zwrócę na nią uwagę wybierając się kiedyś do biblioteki!
Usuń+ prawie bym zapomniała! Pamiętasz moją ostatnią recenzję? Jeśli jeszcze nie zaczęłaś Aldnoah.Zero... tydzień temu został wyemitowany ostatni odcinek... i z czystym sercem mogę powiedzieć, że nie warto. Nie warto, gdyż tak jak się obawiałam, zakończenie było beznadziejne. W sensie no to nie jest jakaś obiektywna opinia, ale sposób w jaki potraktowali PEWNĄ OSOBĘ doprowadza mnie do wszechogarniającej irytacji i tak naprawdę większość sprowadzono do statusu quo z pierwszego odcinka :s Tak więc jeśli zamierzasz jednak obejrzeć - naprawdę polecam jedynie pierwszą serię, która jest szalenie ciekawa i na tym zakończyć.
UsuńRada dla siebie na przyszłość - nie polecać nic nikomu, gdy nie zna się zakończenia.
:/ kurka, niee nie zaczęłam jeszcze bo nie miałam czasu, ale jest na mojej liście, ale skoro mówisz ze końcówka ( którą uważam za najważniejszą) nie jest równie cóż " epicka " jak ta o terrorystach ...to :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńHaha xd
Rada na przyszłość - nie przejmować się takimi błahostkami :D Nikt Cię palcami nie będzie wytykać hah