Gdy zjedli już porządny posiłek, mimo nadchodzącego
wieczoru wciąż siedzieli rozłożeni na krzesłach.
-Wiesz co? –powiedział Feliks opierając głowę na
ramionach –gdyby mi ktoś rano powiedział, że będę tu tak teraz siedział i gadał
z jakimś obcokrajowcem, to bym nie uwierzył –zaśmiał się.
-A myślisz, że ja bym uwierzył? -odpowiedział również rozbawiony Feliciano.
Nagle Feliks zaczął chichotać. Włoch spojrzał się na
niego dziwnie, a tamten wskazał na jego włosy. Okazało się bowiem, że z jego
starannie ułożonej fryzury odskoczył właśnie zakręcony kosmyk.
-No nie… - wyjąkał rozpaczliwie próbując ułożyć go z
powrotem na prawidłowe miejsce – odkąd pamiętam mam z tym czymś problem,
próbowałem już chyba wszystkiego… -westchnął. Feliks jednak przestał się już
śmiać i ściągnął brwi czymś głęboko zamyślony.
-Hm...? Coś się stało? –spytał Feliciano. To wyrwało go
z zamyślenia i odpowiedział szybko:
-Nie, wszystko w porządku...
Do końca wieczoru został już jednak lekko
przygnębiony.
Dochodziła już godzina dwudziesta druga, gdy
postanowili się pożegnać.
-Jutro wieczorem mam samolot do Londynu, więc może
spotkamy się jeszcze gdzieś po południu? –spytał Feliciano wstając od stolika.
Feliks natomiast stał bijąc się z myślami. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
-Em… to twój pierwszy raz w Polsce? –spytał w końcu
zamiast odpowiedzieć.
-Hm..? –Włoch był nieco zaskoczony tym pytaniem –Emm…
raczej tak –odchrząknął –znaczy na pewno tak. Nie byłem tu jeszcze. A co?
Feliks przygryzł wargę i uśmiechnął się niemrawo.
-Nie sądziłem, że kiedyś jeszcze komuś o tym powiem –mruknął
niby pod nosem, ale wystarczająco
głośno, by Feliciano go usłyszał – a więc… wiem, że znamy się dopiero jeden
dzień, ale mam nieodparte wrażenie, że się kiedyś już spotkaliśmy, a nawet
znaliśmy bardzo dobrze… Nigdy jeszcze takiego czegoś nie doświadczyłem i
dziwnie mi o tym mówić… Gdy zobaczyłem ten kosmyk byłem już niemal pewien.
Włoch spojrzał na niego skonsternowany. Feliks zaczął
kręcić butem kółka na chodniku.
-Wiesz, nie przejmowałbym się tym tak, gdyby nie jedna
istotna rzecz –mówił dalej –niecałe 2 lata temu straciłem pamięć. Lekarze mówili,
że to przejściowa amnezja, że wszystko sobie przypomnę, jednak każda twarz od tamtej pory wydawała mi się obca. A
twoja jest pierwsza, z którą jest inaczej. –westchnął. Feliciano spojrzał na
niego zdębiały, jednak po chwili oprzytomniał.
-Bardzo mi przykro, jednak nie przypominam sobie,
żebyśmy kiedykolwiek się spotkali –powiedział. Chwilę stali tak w ciszy. Feliks
uśmiechnął się jednak.
-Przepraszam, nie powinienem tak wyjeżdżać z takim
czymś, to było głupie –zaśmiał się –po prostu ciekawość była zbyt duża.
Już w nieco lepszych nastrojach pożegnali się i
obiecali, że na pewno się jeszcze jutro spotkają.
Jednak gdy Feliciano zniknął za drzwiami hotelu, na
twarzy Feliksa znów zagościł smutek.
Stał tak jeszcze chwilę z pustym wzrokiem i włosami
powiewanymi przez wiatr.
***
Feliks nie spał dobrze tej
nocy. Godzinami przewracał się z boku na bok nie mogąc przestać rozmyślać o
dziwnym nieznajomym, powoli nastawał ranek. Bił się z myślami wciąż mając przed
sobą obraz tego turysty. ‘Czy to możliwe, żebym go znał?’ Westchnął. To mogła
być jedyna osoba, która mogłaby mu powiedzieć cokolwiek o jego przeszłości.
To wszystko wydarzyło się
jakieś dwa lata temu. Pierwsze co pamięta, to przebudzenie w szpitalu. Lekarze
oznajmili mu, że pewna kobieta znalazła go nieprzytomnego koło jednego
przystanku na ulicach Warszawy. W jego organizmie odnaleźli jakieś dziwne
substancje, które prawdopodobnie odurzyły go na jakiś czas. Jednak to, co
przeraziło go najbardziej to fakt, że nic nie
pamięta. I wcale nie chodziło tylko o poprzedni wieczór. Nie pamiętał niczego. Nie wiedział gdzie mieszka, kim
jest. Nic z jego przeszłości. Wiedział jedynie jak się nazywa. Policja i różne
organizacje robiły co mogły, by znaleźć jakiegoś członka jego rodziny, kogoś ze
znajomych. Niestety, wszystkie wysiłki spełzły na niczym. Jedyne co miał to
torba z kilkoma podręcznymi rzeczami i małym albumem. Nie miał pojęcia,
dlaczego miał go przy sobie. No bo kto bierze takie rzeczy, gdy wychodzi na
miasto? Miał w nim kilkanaście zdjęć z zupełnie nieznanymi mu ludźmi. Ich
tożsamości również nie udało się ustalić.
Tak więc zaczął swoje życie kompletnie od
nowa, z olbrzymią dozą nieśmiałości do obcych ludzi, każdego kogo spotkał. To
dlatego ten turysta wydał mu się dziwny. Był on pierwszą osobą, dla którego
zachowywał się, jakby byli dobrymi przyjaciółmi. Miał wrażenie, że znają się od dawna. I ten
jego niesforny kosmyk.
Nagle Feliks wstał z łóżka jak oparzony.
-Kosmyk! –wykrzyknął
podbiegając do jednej z szuflad i wywalając z niej pośpiesznie rzeczy. Gdy nie
znalazł tego, czego szukał otworzył kolejne i zrobił z nimi to samo. Wreszcie
po przeszukaniu sporej części swojego mieszkania miał w swoich dłoniach to, o co
mu chodziło.
Album.
To dlatego tak zareagował,
gdy zobaczył odskakujący kosmyk Feliciano. Wiedział, że widział już coś takiego,
i że to nie mógł być przypadek. Nerwowo przeglądał stronice albumu w
poszukiwaniach. Na jednym ze zdjęć zobaczył siebie śpiącego na jakiejś kanapie,
przebranego w różową sukienkę i z pełnym, profesjonalnie zrobionym makijażem. W
kadrze załapała się również jakaś szatynka trzymająca zestaw kosmetyczny i
zakrywająca usta ze śmiechu. Na kolejnym zobaczył małego chłopca, który skakał,
by dosięgnąć zabawki trzymanej przez mężczyznę o miodowych włosach i okularach
na nosie, który najwyraźniej miał z tego ubaw.
Po przekartkowaniu jeszcze
paru stron zatrzymał się nagle na jednej z nich. Chwilę gapił się osłupiały w
jedno ze zdjęć przedstawiające jego i Feliciano.
***
Mimo wczesnych godzin
porannych Feliks pedałował przez miasto ile sił w nogach. Warszawa dopiero
budziła się do życia, a słońce było nisko nad horyzontem.
Chciał jednak jak najszybciej
wyjaśnić to wszystko. Miał kompletny mętlik w głowie, nic do siebie nie
pasowało, jednak czuł, że to może być przełom, dzięki któremu dowie się coś o
swojej przeszłości. Dotknął dłonią kieszeni. Znajdowała się tam aktualnie najcenniejsza rzecz, jaką posiadał.
Zdyszany zsiadł z roweru koło budynku i niemal
wbiegł do hotelu, do którego można było na szczęście swobodnie wejść. Nagle
zorientował się, że nie wymienili się żadnymi kontaktami z Feliciano i nie ma
pojęcia gdzie go szukać. A hotel był dość duży. 5 pięter.
Podszedł do recepcji, przy
której stała jeszcze nie do końca przebudzona, aczkolwiek uśmiechnięta pani.
-Dzień dobry. Czy mogłabym
panu jakoś pomóc? –powiedziała z pełnym profesjonalizmem.
-Właściwie to tak. Mój
dobry przyjaciel z Włoch przyjechał wczoraj do Warszawy i obiecałem mu, że go
odwiedzę, ale zapomniałem numeru jego pokoju, a jego telefon tutaj nie działa…
-powiedział Feliks starając się przybrać najbardziej wiarygodną pozę na jaką
było go stać. Po części mówił przecież prawdę.
-Niestety, nie możemy
udzielać żadnych informacji o naszych gościach. Bardzo mi przykro. –odpowiedziała
recepcjonistka robiąc zmartwioną minę.
-A nie można by było
zrobić wyjątku? Mój przyjaciel mnie wyczekuje, jestem pewien, że to potwierdzi.
-Naprawdę nie mogę,
wyrzucą mnie za to z pracy.
-Nikt się o tym nie dowie.
Obiecuję! –Feliks zrobił oczy zabłąkanego kotka. Kobieta była jednak nieugięta.
-Bardzo mi przykro, ale
nie mogę panu pomóc. –odwróciła się, by zapisać coś w notatniku, dając mu do
zrozumienia, że nic u niej nie wskóra.
Feliks odszedł kawałek pod drzwi
wejściowe. Oczywiście nie miał zamiaru się poddawać. Gdy tylko recepcjonistka
wyszła na zaplecze, jednym susem przeskoczył ladę i przejechał palcem po liście
gości.
-Jednak brak
komputeryzacji ma też swoje dobre strony... –mruknął. Feliciano Vargas. Bingo.
Pokój numer 32.
Wbiegł szybko na piętro i po paru minutach stał przed
odpowiednimi drzwiami. Dość energicznie w nie zastukał. Po chwili było już
słychać szczęknięcie klucza. Przed Feliksem stanął zaspany Feliciano z kubkiem
kawy w ręku. Gdy zobaczył swojego gościa bardzo się zdziwił.
-Hej, amico, nie przesadzasz z tymi odwiedzinami? Jest dopiero ósma rano.
–powiedział ziewając.
-Wiem, przepraszam, ale to
nie może czekać. –powiedział, na co gospodarz spojrzał się na niego pytająco.
Feliks wyjął delikatnie zdjęcie z kieszeni i podał mu je.
–Znalazłem to dziś
rano w moim albumie. Wiesz może coś więcej na ten temat?
Pierwsza! C; oks to tak od razu : 1) czemu tak krotko ;( 2) chce wieecej 3) Naprawde fajnie i z tresci od razu sie kojerzy co i jak a ja to wprost uwielbiam :D Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa :3 a kolejną notkę uda mi się dopiero wstawić chyba pod koniec przyszłego tygodnia (ah, kochana szkoło, uwielbiasz zapełniać mi wolny czas <3)
UsuńHah taa xd znam to, ledwo wiąże się koniec z końcem :D
UsuńA wiec czekam czekam !;)